Liam Creed
Szczeniak,
jak labrador ocalił chłopca z ADHD
tł. Andrzej Wajs
Nasza Księgarnia 2011
Wyd. 1
Liczba stron: 283
Seria: ZBLIŻENIA
Moja ocena: 10/10
Recenzja z 2013 r. (pisałam jako amirta21)
Nie
ma chyba osoby, która by nie słyszała o ADHD. W Internecie pełno jest
informacji czym jest ADHD, jakie są dolegliwości, metody leczenia itd. Ale nie
oszukujmy się, jeżeli problem nie dotyczy nas bezpośrednio, raczej nie zadajemy
sobie trudu, aby temat zgłębić. Nawet jeśli przez przypadek coś znajdziemy i
przeczytamy, wylatuje to nam szybko z głowy, bo zwyczajnie zajmują nas inne
sprawy. Ktoś, kto nie zna osoby z ADHD, bądź sam nie jest taką osobą, słyszał
tylko suche fakty i nie wie, że jest to tak naprawdę ciężka batalia. Batalia z
samym sobą, z otoczeniem, które od razu klasyfikuje i przypina łatkę. Cóż ja
też nie wiem jak to jest być osobą dotkniętą ADHD, podstawowe informacje
posiadałam, głównie z zajęć w szkole, ale wstyd się przyznać, nie szczególnie
mnie interesowało, jak wygląda życie takiej osoby i jej najbliższego otoczenia.
Przyznaje, byłam ignorantką, ale do czasu, gdy przypadkowo, w moje ręce wpadła
książka pt. Szczeniak, jak
labrador ocalił chłopca z ADHD. Na okładce zobaczyłam chłopca, ze szczeniakiem rasy labrador,
pomyślałam czemu nie, skoro w historii jest pies, musi być to świetna
historia…i wiecie co? – nie myliłam się.
Liam Creed to siedemnastolatek,
u którego zdiagnozowano ADHD i to on jest właśnie autorem i bohaterem książki,
którą napisał. Osoby z ADHD mają problem z koncentracją, często nie mogą usiedzieć w jednym miejscu, a jemu udało się napisać książkę.
"Każdy, kto zetknął się z ADHD, zrozumie, jaką męką była dla mnie praca nad tą książką. Ale przecież musiałem opowiedzieć swoją historię."
Historia, która opowiedział nam Liam jest wzruszająca i pouczająca. Szczeniak jak labrador ocalił chłopca z ADHD
pokazuje jego świat, jego uczucia, jego zagubienie oraz odtrącenie przez
otoczenie. Nie ma nic gorszego, niż brak zrozumienia wśród społeczeństwa i
rówieśników. Liam był celem wszystkich: lekarzy, którzy bezczynnie rozkładali
ręce, nauczycieli, którzy zamiast starać się pomóc, piętrzyli i pogłębiali jego
problemy, bo łatwiej ignorować i przypiąć łatkę miejscowego chuligana,
społeczeństwo, które unikało go jak ognia bojąc się o własne dzieci, a przy tym
zrzucając winę na barki złego wychowania przez rodziców. Z jednej strony nie ma co się dziwić, że swoim zachowaniem zniechęcał do siebie wszystkich i chłopak doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Ale nie tylko chłopak
był pozostawiony sam sobie, lecz również jego rodzina, która kochała go
bezwarunkowo i cierpiała wraz z nim. Cierpiała, bo zostali sami na polu bitwy i
nikt nie umiał im pomóc. W zasadzie determinacja jego matki, doprowadziła do
diagnozy.
"I chociaż bez trudu mógłbym się zasłaniać tą chorobą zawsze, kiedy wpadam w kłopoty, jak każdy dzieciak wiem, że narozrabiałem, jeśli narozrabiałem."
I właśnie ta
książka, ta konkretna historia pokazuje jakie było życie Liama przed i po
diagnozie. Z perspektywy czytelnika nie była to łatwa droga, zwłaszcza, że od
normalnego życia, dzieliły go jego własne bariery. Kiedy wszystko wydawało się
stracone, znalazł się ktoś, kto uwierzył w Liama i dał mu szansę na zmianę
siebie i swojej przyszłości. Chłopak wraz z innymi dzieciakami z tzw.,
problemami przystąpił do projektu, w którym miał wcielić się w rolę trenera
psów, które w ostateczności trafiają do osób niepełnosprawnych. Nie było to
łatwe, zwłaszcza dla kogoś kto ma problem z koncentracją. Popełniał błędy, na
których się uczył, zaczął rozumieć siebie i innych, przestał koncertować się na
samym sobie, a zaczął dostrzegać inny świat, w którym ludzie mimo złego losu
nie poddają się. Osoby, które poznawał dodawały mu kopa do jeszcze większej
motywacji. Nie małą rolę odegrał też jego podopieczny Aero, biszkoptowy
labrador. Między nimi powstała więź, dzięki której oboje stali kimś lepszym.
"Mówiłem to przedtem i powiem jeszcze raz: wszystko zawdzięczam temu psu."
Jest to książka na
swój sposób chaotycznie poukładana i dająca ogromne pole to przemyśleń. Pozwala
zgłębić świat, który z boku może wydawać się nam niezrozumiały, przez co
łatwiej osądzać, niż rozumieć. Mnie otworzyła oczy. Czasami doprowadzała mnie
do śmiechu, ale częściej do łez. Polecam tę książkę wszystkim, bo naprawdę
potrafi pokazać, to co na pierwszy rzut oka jest nie widoczne lub pozorne. Wspaniała
lekcja, dla każdego.