Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle
W śnieżną noc
Bukowy Las 2014
wyd. 1
Liczba stron: 335
Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam lat w danym roku - 14/25 l. - 2015
Ocena: 10/10
Święta, magiczny czas, za oknem śnieżny puch. Niecierpliwe
czekanie na pierwszą gwiazdkę na niebie, uroczysta kolacja, choinka, kolędy i
prezenty. Tak pamiętam święta z czasów kiedy byłam dzieckiem. Dziś już nie
wiele z tego zostało. Choinkę ubrałam, pierogi ulepiłam, ale… za oknem nie ma
śniegu (za którym , o dziwo, tęsknie nawet ja), radosne oczekiwanie też gdzieś przeminęło. Święta stały się dla mnie
synonimem czasu wolnego od pracy. Świąteczne piosenki, które dzień w dzień
słyszałam będąc w pracy, po prawdzie zamiast mnie wprowadzić w bożonarodzeniowy
nastrój, kompletnie mi go obrzydziły. Śmiem
stwierdzić, że w tym całym pośpiechu i marketingowym podejściu do Świąt,
zapominamy o tym, co jest najważniejsze i o co tak naprawdę w tych świętach
chodzi. Świątecznego, zimowego nastroju zaczęłam więc szukać w książkach.
Książka W śnieżną noc,
swoje zadanie spełniła w 100%. Nie miałam żadnych wyrzutów, że po Wigilijnym
obżarstwie (nie)spalam kalorie oddając się lekturze. Te trzy opowiadania,
których autorami są 3 różne osoby idealnie tworzą jedną spójną całość. Wyraźnie to widać w trzecim opowiadaniu, gdzie losy wcześniej poznanych bohaterów się łączą, przeplatają w myśl zasady "Świat jest mały". Tę wyśmienitą
przygodę rozpoczyna opowiadanie Maureen Johnson pt. Podróż Wigilijna, następnie pałeczkę przejmuje dobrze nam znany
John Green z Bożonarodzeniowym cudem
pomponowym. Wigilijna opowieść zamyka Święta
patronka świnek autorstwa Lauren Myracle.
Troje ludzi połączyło swoje siły
i stworzyli moim zdaniem całkiem oryginalny obraz Świąt. Każdy z tych autorów (choć
nie znam twórczości obu Pań) zapewne ma swój styl, technikę pracy, pomysły. To
wszystko sprawia, że dość trudno stworzyć wspólne dzieło, które miało by nie
tylko logiczny sens, ale również magię. Im się to udało. Czytając W śnieżną noc, miałam wrażenie, że
czytam książkę jednego autora. Idealnie się dopełniali, a całość stworzyła
całkiem niezła historię, którą niby rządzi przypadek (a może i przeznaczenie?).
Te trzy opowiadania, bądź jedna powieść jak kto woli, wprowadziły mnie w
naprawdę wesoły nastrój. Pokazują, że magia świąt może dziać się pod pozorem
zwyczajnych zdarzeń. Czasami nic nie dzieje bez przypadku, by zrozumieć pewne
sprawy, które mieliśmy przed nosem, ale oczy nie chciały dostrzec prawdy. I
znajdziemy to przesłanie w każdym z tych trzech opowiadań.
Czasami zabawna,
czasami irytująca, czasami zaskakująca, czasami skłaniająca do refleksji, czyli
taka, jakie potrafią być Święta Bożego Narodzenia ;) Jeżeli nie mieliście
jeszcze okazji przeczytać tej książki, to przeczytajcie (najlepiej za rok, tuż
przed świętami). Samymi słowami nie jestem w
stanie opisać jej wspaniałości w swojej prostocie :-)