Cormac McCarthy
Droga
tł. Robert Sudół
Wydawnictwo Literackie 2008
Wyd. 2
Liczba stron: 267
Moja ocena: 8/10
Recenzja z 2014 r. (pisałam jako amirta21)
Post-apokaliptyczny
świat, nicość, przetrwanie, miłość... Wydawać by się mogło, że jedno z
tych słów tutaj nie powinno się znajdować. Wręcz przeciwnie, pasuje idealnie. Droga
wg mnie to książka, która zawiera w sobie bardzo wiele, mimo iż może się
wydawać, że nic się nie dzieje. Pozory często mylą.
Ojciec i syn, przemierzają Amerykę, zniszczoną, pozbawioną koloru, życia, wydawać się może, że bez żadnej nadziei, a mimo wszystko żyją, starają się przetrwać i dbają o siebie. Ich cele są bardzo proste i trudne zarazem. Muszą ciągle iść, zdobywać pożywienie i unikać złych ludzi. Czasem jest im łatwo, a czasem, więcej niż czasem jest gorzej, a kolejne kłody pod nogami stają się coraz trudniejsze do pokonania. Upadają i podnoszą się, dążą dalej wyznaczaną drogą, choć wydawać się może, że tam dokąd zmierzają nic już na nich nie czeka, poza oczywistym....
Książka jest dla mnie pod pewnymi względami specyficzna, ale także unikatowa. Styl jakim została napisana jest zręczny, prosty, słowa są niczym idealnie pasujące do siebie puzzle, tworzą niepowtarzalny, tajemniczy, a czasem nawet magiczny klimat. Czasami, mimo wszystko, może wydawać się trudna w odbiorze. Zdecydowanie przeważają tutaj aspekty psychologiczne i emocjonalne, co nie każdemu może przypaść do gustu. Zwłaszcza, ze są one ukryte. Tym samym jest to równoznaczne temu, że w tej powieści nie postawiono na akcję, jest ona dramatycznie wolna, właściwie wydawać by się mogło, że wcale jej nie ma. I według mnie nie jest to wadą, a zaletą, gdyż idealnie wpasowuje się w klimat i konwencję tej książki. Czytając Drogę miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu i stracił znaczenie. Tkwiłam w tej beznadziejnej sytuacji wraz z jej bohaterami. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że po tej historii miałam książkowego "kaca" i długo nie mogłam o niej zapomnieć.
Ojciec i syn, przemierzają Amerykę, zniszczoną, pozbawioną koloru, życia, wydawać się może, że bez żadnej nadziei, a mimo wszystko żyją, starają się przetrwać i dbają o siebie. Ich cele są bardzo proste i trudne zarazem. Muszą ciągle iść, zdobywać pożywienie i unikać złych ludzi. Czasem jest im łatwo, a czasem, więcej niż czasem jest gorzej, a kolejne kłody pod nogami stają się coraz trudniejsze do pokonania. Upadają i podnoszą się, dążą dalej wyznaczaną drogą, choć wydawać się może, że tam dokąd zmierzają nic już na nich nie czeka, poza oczywistym....
Książka jest dla mnie pod pewnymi względami specyficzna, ale także unikatowa. Styl jakim została napisana jest zręczny, prosty, słowa są niczym idealnie pasujące do siebie puzzle, tworzą niepowtarzalny, tajemniczy, a czasem nawet magiczny klimat. Czasami, mimo wszystko, może wydawać się trudna w odbiorze. Zdecydowanie przeważają tutaj aspekty psychologiczne i emocjonalne, co nie każdemu może przypaść do gustu. Zwłaszcza, ze są one ukryte. Tym samym jest to równoznaczne temu, że w tej powieści nie postawiono na akcję, jest ona dramatycznie wolna, właściwie wydawać by się mogło, że wcale jej nie ma. I według mnie nie jest to wadą, a zaletą, gdyż idealnie wpasowuje się w klimat i konwencję tej książki. Czytając Drogę miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu i stracił znaczenie. Tkwiłam w tej beznadziejnej sytuacji wraz z jej bohaterami. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że po tej historii miałam książkowego "kaca" i długo nie mogłam o niej zapomnieć.
To co szczególnie mnie urzekło, to dialogi między
ojcem i synem (choć przyznam, że na początku przeszkadzało mi, że nie są
zaznaczone), które na pozór są banalne, ale pod tym banałem, kryje się
głębia, która nie pozwala przejść obojętnie, dzieje się ta magia
sytuacji, miejsca, czasu, tu i teraz. Niesamowita jest także relacja
tych dwojga bohaterów, są swoimi kompanami, swoimi przyjaciółmi, swoją
jedyną rodziną. Okazuje się, że do szczęścia człowiekowi nie wiele brakuje, ale często dochodzi do takich wniosków zbyt późno. Dlatego też myślę, że książka ta przekazuje, nam czytelnikom, oczywistą prawdę, o której większość zapomina w tym całym wyścigu po lepsze jutro. Możemy mieć wszystko: doprą pracę, luksusowy apartament, ekstrawagancki samochód i kupę pieniędzy na koncie w Szwajcarii, ale w obliczu kataklizmu te dobra materialne się nie liczą, są bezużyteczne. Jedyne co potrzebujemy to motywację by przetrwać i walczyć, a to może nam dać bliskość drugiej osoby. Dla rodziny i wraz z rodziną jesteśmy wstanie przetrwać bardzo wiele (choć bywają przypadki, że czasem lepiej bez niej) i to świetnie obrazuje właśnie sytuacja naszych bohaterów - ojca i syna.
Kolejnym plusem książki była tajemnica tego co się
wydarzyło, ogrom zniszczenia, szarość, spalone drzewa mogą wskazywać na
różne scenariusze, wojna, bomba nuklearna, wybuch elektrowni
jądrowej, uderzenie wielkiego meteorytu... Z jednej strony cały czas mnie nurtowało to, co takiego się stało, że doszło do tak niewyobrażalnych zmian i miałam nadzieje, ze w którymś momencie wyjdzie ta kwestia na jaw, ale tak się nie stało. Po głębszych przemyśleniach doszłam do wniosku, że w zasadzie przyczyna nie ma żądnego znaczenia. Natomiast ważne jest to, co chciał autor jeszcze przekazać. Co takiego? Kolejną oczywistą prawdę i dwa oblicza człowieka. Jeden, który w miarę możliwości zachowuje resztki przyzwoitości, człowieczeństwa i robi tylko, to co musi by zadbać o siebie, rodzinę, małą społeczność, aby po prostu przetrwać oraz drugi obraz, w którym człowiek pokazuje swoją zwierzęcą, bestialską i egoistyczną naturę, gdzie pozostali się nie liczą.
Powiem szczerze, książka ta pokazuje ponury scenariusz, jest fikcją literacką, ale szczerze mówiąc, gdy patrzę na to co dzieje się na całym świecie, nienawiść religijną, spory polityczne, głodujące dzieci w każdym zakątku świata, wydaje mi się on bardzo prawdopodobny. Pozytywnym wydźwiękiem w tej całej historii zła i zniszczenia jest miłość ojca i syna - prosta, a tak bardzo ujmująca i chwytająca za serce. To oni są "tymi, którzy niosą ogień..."
Droga
to książka, która przenosi nas w świat, który może stać się realnym
scenariuszem dla całego świata. Jest zarazem przestrogą i refleksją, do
tego by coś w sobie zmienić oraz dostrzec i docenić to co mamy. Myślę, że idealnie tutaj pasują słowa Gandhiego "Jeśli chcesz zmieniać świat, zacznij od siebie"!
Na koniec pozostaje mi już tylko jedno słowo: POLECAM!