Wszystkie recenzje zamieszczone na tym blogu są moją własnością. Nie wyrażam zgody na korzystanie z nich bez mojej wiedzy (na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

poniedziałek, 13 lipca 2015

Becca Fitzpatrick - Szeptem




Becca Fitzpatric

Szeptem
(Hush, Hush)

tł. Paweł Łopatka

Wydawnictwo Otwarte 2014
Wyd. 3Liczba stron: 336

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam lat w danym roku - 4/25 l. - 2015 

Ocena: 6/10



Teraz coś, co jest bliższe mojemu gustowi czytelniczemu. Ale tym razem nie będzie zbyt długo.
Szeptem to dosłownie opowieść o miłości nie z tego świata. Oczywiście główną rolę grają tu nastolatkowie. Na początku poznajemy tajemniczego i zabójczo przystojnego chłopaka o dość oryginalny imieniu - Patch oraz Norę, typową nastolatkę, która mimo początkowej niechęci ulega jego czarowi. Wtedy zaczynają się dziać rzeczy, które trudno racjonalnie wytłumaczyć. Z czasem okazuje się, że dziewczyna została wplątana w wojnę, która trwa już od bardzo dawna. Wojnę, w której uczestnikami są Upadli i Nieśmiertelni.

Powiedzmy sobie szczerze: jest to typowa książka dla młodzieży. Trochę nadprzyrodzonych istot, trochę (a nawet więcej niż trochę) romansu. Wątek miłosny zaczyna się od niechęci dziewczyny względem tego nazbyt pewnego siebie typka, wokół którego rozciąga się mroczna otoczka. Ale nie oszukujmy się. Prędzej czy później te cechy, które Nora uważa za odrażające, zaczną ją przyciągać.  I staje się tak faktycznie. Uroczo arogancki, pewny siebie, rzucający teksty co subtelnym podtekście erotycznym jest typem faceta koło, którego ciężko jest przejść obojętnie. Brzmi niemożliwie, a jednak. Wszystkie podchody, młodzieńcze zaloty mają swój finał. Wielka miłość. Taki typowy standard. 

Jeżeli chodzi o tępo akcji, to jest ono bardzo szybkie. Jakby człowiek chciał się zanudzić to się nie da. Uczucie między tym dwojgiem wydawać się może nieco plastikowe, ale da się to przeżyć. Dodatkowym atutem jest sprawnie poprowadzona intryga, która powiem szczerze mnie zaskoczyła. Do samego końca nie było wiadome, kto gra w jakie karty.

Muszę także przyznać, że książka została napisana sprawnym, przyzwoitym językiem, na plus, że nie ma co drugie zdanie wulgaryzmów (chyba nie ma nawet ich wcale - w każdym bądź razie mnie nie rzuciły się w oczy). Same postacie nie są jakoś szczególne źle poprowadzone, ani mdłe, ale można odnieść wrażenie, że zostały  one poniekąd wystylizowane a'la"Zmierzch". Ogólnie książka jest sympatyczna, szybko się czyta, mnie zajęło jedno popołudnie, jednakże czegoś mi w tej całej historii zabrakło. Tego magicznego czegoś. 
W moich oczach i odczuciach książka nie jest genialna, ale nie jest też jakoś szczególnie zła. Z czystym sumieniem mogę tę książkę, te serie polecić wszystkim tym, którzy chcą przeczytać coś lekkiego, niewymagającego, ale za to przyjemnego w odbiorze. Ot taka historyjka na "odmóżdżenie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz