Wszystkie recenzje zamieszczone na tym blogu są moją własnością. Nie wyrażam zgody na korzystanie z nich bez mojej wiedzy (na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

piątek, 6 listopada 2015

Mafi Tahereh - Dotyk Julii



Tahereh Mafi
Dotyk Julii


tł. Małgorzata Kafel
Wydawnictwo Otwarte 2012
Wyd. 1
Liczba stron: 330

Wyzwania:
Przeczytam tyle, ile mam lat w danym roku - 12/25 l. - 2015 

Ocena: 7/10






Julia, dziewczyna odtrącona przez rodzinę, społeczeństwo. Julia, dziewczyna, która została odizolowana od reszty społeczeństwo poprzez zamknięcie jej w zakładzie dla umysłowo chorych. Julia, dziewczyna, która zabija samym dotykiem. Julia, siedemnastolatka, która nic z tego nie rozumie, jest zagubiona i wystraszona. Jakby tego było mało staje się celem bezwzględnej organizacji. Julia, którą napędza miłość  do kogoś, kogo kiedyś znała i kto znowu pojawił się w jej życiu.

Po przeczytaniu tej książki miałam mieszane uczucia. Dotyk Julii, to książka, która czyta się bardzo łatwo i szybko. Mnie zajęło to zaledwie jeden dzień. Wobec czego powinnam być pełna zachwytów, achów i ochów, bo przecież skoro tak szybko czyta się książkę to musi być niesamowita. Jednakże, pozycja ta, nie zachwyciła mnie tak, jak się tego spodziewać przed lekturą. Pomimo, iż były w niej elementy, które sobie w książkach cenię, takie jak emocje, akcja, niewymuszony wątek miłosny, to czegoś ciągle mi w niej brak. Brakuje mi tej iskry, która dodawałaby tego magicznego klimatu. Przyznaję jednak, że Dotyk Julii, czytałam z zaciekawieniem. Muszę też przyznać, że po wielu recenzjach bardzo chwalących to dzieło, miałam duże oczekiwania wobec książki, które nie zostały zrealizowane w pełni.

Były też rzeczy, które mi zgrzytały. Nie wiem czy to tylko wyimaginowany twór wyobraźni, czy też autorka tworząc postacie celowo opierała się na innych. Znaczna większość bohaterów tej książki, posiadała różne moce, dary, talenty, które bardzo silnie kojarzyły mi się z postaciami Marvela, których jestem zresztą fanką. Jeśli autorka faktycznie się na nich wzorowała, to ostateczny efekt (w porównaniu do pierwowzoru) moim zdaniem wyszedł troszkę kiepsko. 


[uwaga, możliwy spoiler do fabuły] 
Gdzie się tych podobieństw dopatrzyłam? Już piszę. Zacznę od głównej bohaterki Julii, poprzez dotyk zabija, czy jak to woli odbiera esencję życiową osoby, z którą ma fizyczny kontakt. Jak dla mnie jest to kopia  Rogue z X-man. Oczywiście książkowa wersja została wzbogacona o dodatkowy atut, ale o nim już nie będę wspominać. 



Nadal zostając w klimacie X-man, pojawia się kolejne podobieństwo. Tym razem mówię o przywódcy tajnej organizacji, zrzeszającej i pomagającej opanować swoje umiejętności, ludziom z darem. Oczywiście chodzi o postać, która pojawia się niemal na końcu książki, a jest nią Castle, również obdarzony mocą. Dla mnie jest on odzwierciedleniem profesora Charles'a Xaviera. Zarówno pod względem posiadanej mocy, jak i charakteru oraz funkcji jaką sprawuje w organizacji. Jedyną różnicą jest to, że postać książkowa nie jest sparaliżowana. 




Kolejne moje skojarzenia poszły w kierunku Fantastycznej Czwórki. I tak blondasek Winston potrafi się się rozciągnąć niczym Pan Fantastic, zaś Kenji ma zdolność znikania, kamuflowania niczym Niewidzialna Kobieta.


Na tym kończą się moje skojarzenia, ale któż wie czy w Sekrecie Julii, nie odnajdę kolejnych, co w cale mnie by nie ucieszyło. Na koniec dodam już tylko tyle, że z jednej strony doceniam  pomysł przeniesienia komiksowych bohaterów do książki, bo jest to trudne, aby te postacie wyszły oryginalnie, zaskakująco i interesująco. Z drugiej zaś strony jest to trochę dla mnie pewnego rodzaju rzecz, świętość, na którą jednak nie powinno się porywać. Ale to już jest moje osobiste zdanie. Ogólnie całe to podobieństwo do superbohaterów odbiło się na ocenie tej książki.