Wszystkie recenzje zamieszczone na tym blogu są moją własnością. Nie wyrażam zgody na korzystanie z nich bez mojej wiedzy (na mocy Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

niedziela, 22 listopada 2015

Recenzja filmu "Before We Go"

Czasami zabawnie się układa. Zawsze uważałam, że praca w księgarni dla mola książkowego jest spełnieniem marzeń. Cóż, teraz mam okazję się przekonać czy to prawda. W moim odczuciu połowicznie. Po całym dniu (czasami 8 , innym razem 11 godzin) stania, udzielania informacji klientom (a Ci bywają bardzo różni, ale o tym może w innym poście), staraniu się zaspokoić ich potrzeb, promowaniu nowości, a także pilnowaniu przed złodziejstwem (tak, to rzecz bardzo nagminna), pozostaje zasadniczy problem. Na czym on polega? Powiem tak: praca ta daje mi możliwość promowania czytelnictwa, rozwijania zainteresowań klientów inną literaturą niż dotychczas czytywał i jest to bardzo dużym wyzwaniem, ale również daje niezły zastrzyk satysfakcji jeżeli zamierzone cele (osobiste i służbowe) zostaną spełnione. W tym wszystkim jest jedno poważne, ALE. Gdy inni wychodzą usatysfakcjonowani kupnem nowej książki, ja jestem tak zmęczona psychicznie i fizycznie, że mimo dużych chęci nie mam siły na własną lekturę. Jedyne czego oczekuję, to sen, albo niewymagająca żadnej mojej inter reakcji czynność. Chociażby taka, jak oglądanie filmów. Leżę w łóżeczku i zatapiam się w ruchomym obrazie. 

I tym długim wstępem (może trochę usprawiedliwiający mój brak czytania w ostatnim czasie) przechodzę do meritum sprawy. W ostatnim czasie udało mi się obejrzeć film, na który czekałam. Raz, że gra tam jeden z moich ulubionych aktorów, a dwa był to także jego debiut reżyserski. Mowa o filmie "Before We Go" (tł. "Zanim się rozstaniemy").

O czym jest ten film? Cóż nie ma w nim nic (na pozór) trudnego, skomplikowanego. Jest to historia dwóch, obcych sobie osób, którzy poznają się nocą. Ona Brook dalton (Alice Eve) spieszy się na nocny pociąg do Bostonu. Pech chce, że zostaje okradziona, a pociąg (ostatni) dosłownie ucieka jej spod nosa. Zostaje wiec sama, bez pieniędzy, bez dokumentów w mieście (Nowy Jork), którego nie zna. Nieoczekiwanie z pomocą przychodzi jej On Nick Vaughan (Chris Evans), uliczny grajek. Z pozoru nic ich nie łączy. Jednak oboje są na rozdrożu swojego życia i oboje pomagają sobie nawzajem poukładać, to co zostało roztrzaskane. Ona uświadamia mu, że nie warto rozpamiętywać nieszczęśliwej miłości przez tak długi czas i tkwić ciągle w tym samym punkcie, że po prostu musi ruszyć dalej. On zaś nie tylko pomaga jej wrócić do Bostonu. Brook jest zagubiona i nie bardzo wie co uczynić w związku z tym, że jej mąż, którego bardzo mocnokocha, ją zdradza. 

Powiedzmy sobie szczerze, w tym filmie nie dzieje się nic, poza rozmową dwojga obcych ludzi, którzy wędrują nocą przez Nowy Jork. Nie ma w nim szaleńczych zwrotów akcji, śmiesznych gagów sytuacyjnych, za to znaleźć można typowy amerykański patos. Więc co mnie urzekło w tym filmie, że postanowiłam o nim napisać? Po pierwsze, prostota, w której moim zdaniem tkwi pewnego rodzaju piękno. Po drugie jest po prostu ludzki. Traktuje o rzeczach, które są nierozerwalną częścią naszego życia, o których w dobie pośpiechu za lepszym jutrem, zapominamy. Zapominamy po co żyjemy, jak żyjemy, jak kreujemy nasz mały świat i wreszcie to, co jest dla nas najważniejsze i każda nasza decyzja bądź jej brak, zostawiają ślad, który lubi o sobie przypominać. Po trzecie, ten banalny film, dla kogoś innego może zwyczajnie nudny, daje do myślenia. Przynajmniej skłonił mnie do rozważań nad własnym życiem. On pokazuje, nie tylko to, że dwoje obcych ludzi może sobie pomóc w najmniej oczekiwanym momencie, ale również to, że zupełnie obcy sobie ludzie, mogą stać się sobie bardzo bliscy. Film jednak nie jest typowym romansem i nie kończy się tak jak wszyscy się spodziewają. Zakończenie może nie jest zaskakujące, ale jest inne. W zasadzie każdy z widzów może sobie sam dopowiedzieć, co stało się dalej i to jest naprawdę świetne. I jeszcze Nowy Jork nocą ;)

Polecam film, każdemu, kto lubi lekko filozoficzne tematy o życiu. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz