Tł. Maciejka Mazan
Nasza
Księgarnia 2012
wyd.
1
Liczba
stron: 329, [7]
Wyzwania:
4/52 - 2016 r.
Ocena: 8/10
Ocena: 8/10
Przyjęło się, że to pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Jednakże każdy, kto przeczyta tę książkę być może uzna, że kot również może nim być. Z własnego doświadczenia (tak, tak jestem kociara :D) mogę jedynie to potwierdzić. Owszem koty są wredne, potrafią zaleźć za skórę, często rozrabiają i mają swoje fochy, ale potrafią także okazać uczucie, oddanie, przyjaźń, tylko, że na ich własnych warunkach i wtedy, gdy im na to pozwolimy, a nie będziemy wymagać. Koty to indywidualiści, którzy będą robić co chcą wtedy, kiedy będą miały na to ochotę.
Książka, którą Wam dziś chcę
zaprezentować po części jest właśnie o takim kociaku. Helen Brown nigdy nie
byłą kociarą, nie czuła też potrzeby by w domu mieć kota. Jednak za namową
synów, zgodziła się przygarnąć kociaka jako prezent urodzinowy dla starszego
syna Sama. Los jednak potrafi być okrutny i chłopiec ginie pod kołami
samochodu. Rodzina jest w rozsypce, relacje z jej mężem już wcześniej nie
układały się najlepiej, teraz już tylko było wiadome w jakim kierunku się to
potoczy. Helen bardzo przeżyła śmierć Sama i nie mogła się pogodzić z taką
niesprawiedliwością. Cierpi również jej młodszy syn, który był świadkiem śmierci brata. Ich życie pogrążyło się w
ciemności. Do czasu… do czasu, aż pod drzwiami stanęła kobieta z obiecanym
kociakiem dla Sama. Kobieta z początku nie była zachwycona tym pomysłem, kot
przypominał jej tylko o tym co straciła. Jednak gdy zobaczyła, że młodszy syn Rob,
po raz pierwszy od śmierci brata się uśmiecha, postanowiła zatrzymać kociaka i
nadała imię Kleo. Koteczka była czarna i nie było chwili, której by nie
wypełniała sama sobą.
Kleo stała się się przyjaciółką,
bacznym obserwatorem, duchowym przewodnikiem, ale przede wszystkim cennym
członkiem rodziny przez ponad 23 lata. Ta włochata czarna kuleczka, wyrwała
rodzinę z rozpaczy i trwała przy nich w najtrudniejszych momentach życia. Jeżeli chcecie wiedzieć w jaki sposób to
zrobiła, to musicie sami przeczytać i się przekonać, bo ja już Wam nic więcej
nie zdradzę!
Jest to naprawdę, mimo tragedii, piękna, ciepła rodzinna opowieść, która
nie tylko Was wzruszy, ale także rozbawi. Jest tylko pewne niebezpieczeństwo
przed którym muszę Was ostrzec… po tej lekturze możecie zechcieć przygarnąć
kociaka… ;) Co może wcale nie byłoby
takie złe, jak kot raz wparuje w nasze życie czterema łapami, to już tak
zostanie ;)